Jestem trzydziestojednoletnim facetem, który, choć zna swojego ojca, dorastał bez niego. Jestem mężczyzną, który nie załamywał rąk i kuł własny los. Jestem kimś, kto nie dał się własnej historii, przeszłości, słabościom i niepowodzeniom.
Poznaj moją historię
Wychowałem się bez biologicznego ojca, który odszedł od mojej Mamy i ożenił się z inną kobietą. Ma z nią trójkę dzieci. Najmłodszą siostrę poznałem cztery lata temu. Z własnej inicjatywy. Ojca natomiast poznałem dziesięć lat temu, kiedy miałem dwadzieścia lat. Płacił mi alimenty, nie robiąc problemów, a nasz dzisiejszy kontakt może byłby częstszy niż trzy rozmowy telefoniczne w roku: na Święta i urodziny, gdyby nie jego obecna żona i poczucie winy.
Odkąd ojciec odszedł, Mama nie znalazła sobie partnera aż do momentu, kiedy zacząłem dorosłe życie, a ona przeszła na emeryturę. Wcześniej nie pozwalał jej na to brak czasu i hermetyczne środowisko, w którym żyliśmy.
Wychowywałem się z kuzynostwem u Babci. Miałem rodzinę, ale kuzynom i kolegom zawsze zazdrościłem ojca. Wujkowie nie specjalnie przykładali się do mojego wychowania, choć, nie powiem, jeździłem z nimi na wyjazdy nad jezioro. Na doczepkę.
Przez długi okres borykałem się z bardzo niskim poczuciem własnej wartości, tym bardziej, że mam ubytek słuchu.
Pierwszy przełom nastąpił dwa lata po tym, jak zacząłem mieszkać z Babcią. Byłem najstarszy wśród dzieciaków. Przez to byłem autorytetem i miałem wsparcie swoich kolegów. Wtedy pojawiły się pierwsze szczeniackie bójki na przerwach w szkole. I wygrane i przegrane. Ten czas uświadomił mi, że mogę coś zrobić w swoim życiu.
Drugim takim przełomem była przeprowadzka z prowincjonalnego miasteczka do Wrocławia na studia i rozpoczęcie świadomego poszukiwania swojego miejsca: zmiany kierunków studiów, przeprowadzki do różnych miast. I, co jest najważniejsze, rozpocząłem terapię. Na samym początku było ciężko, bo każdy z rodziny się sprzeciwiał. W tym także Mama. Dopiero po jakimś czasie zobaczyli, że to było dobre dla mnie i dla mojego otoczenia.
Oparcie w sobie
Właśnie z tego jestem dumny. Dzięki tym wszystkim doświadczeniom, które zdobywałem na swojej drodze, mogę mierzyć się z dość trudnym zawodem, jakim jest pośrednik nieruchomości. Mam wspaniałą dziewczynę, narzeczoną, której jestem w stanie pomóc i wesprzeć ją w trudnościach.
To właśnie to uważam za najbardziej męskie w sobie. Nie fakt, że sam, bez mentora nauczyłem się w tym burzliwym okresie majsterkować i jako jedyny w akademiku miałem skrzynkę z narzędziami, nie fakt że, wyruszyłem autostopem do Lizbony i z powrotem, ale to wewnętrzne poczucie sprawstwa i oparcia wewnątrz siebie. To nieważne jakie będą okoliczności, poradzę sobie jest dla mnie najważniejsze i tego też chcę nauczyć swoje dzieci.
OSTATNIE AKTUALNOŚCI
KOMENTARZE
Powiedz, co myślisz