Zastanawiasz się, co takiego dzieje się z facetem, że nagle w pewnym wieku kupuje sobie motor czy kabriolet? Albo zakłada skórę, baseballówkę, zaczyna ćwiczyć, znowu rozgląda się za dziewczynami lub planuje wyprawę na biegun? Złośliwi (albo zazdrośni) powiedzą, że mu odbija, bo ma kryzys wieku średniego. Tak mówią ci, którzy nie wiedzą, jak ważny i dobry jest to czas dla mężczyzny. Gorzej jednak, jeśli sam zainteresowany nie wie, co się z nim wtedy dzieje i nie potrafi okiełznać tej siły, która niekiedy bywa destrukcyjna. Jak to przeżyć… i wyciągnąć z tego najwięcej dla siebie?
O kryzysie wieku średniego napisano bardzo wiele. Dotyczy on zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Zajmowali się nim światowej sławy fachowcy od psychologii i rozwoju osobistego. Nie będę tutaj ich cytował ani przybliżał ich idei. Nie chciałbym też rozwodzić się nad typowymi objawami i sposobami radzenia sobie z nim – to zostało już wielokrotnie opisane. Chciałbym za to podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami i obserwacjami w odniesieniu do siebie, a także do mężczyzn, których znam i z którymi pracowałem coachingowo. Zależy mi na tym, by zacząć widzieć kryzys wieku średniego nie jako coś złego, lecz jako zjawisko pozytywne. Czas budzenia się świadomości i energii do zmian – przebudzenie mocy!
Skazani na ostracyzm? Nie!
Określenie kryzys wieku średniego w odniesieniu do nas, facetów, jest zwykle używane w znaczeniu pejoratywnym. Ktoś, kto jest podejrzewany o ten stan, jest traktowany niepoważnie. Wyśmiewany jako osobnik, któremu obija. Uznawany za godnego politowania i cierpiącego na niegroźne, na szczęście przemijające, zaburzenia psychiczne. Rodzi się więc pytanie, co takiego dzieje się z mężczyzną w tym czasie oraz czy to faktycznie jest godne takiej nazwy?
Zaryzykuję stwierdzenie, że kryzys wieku średniego dotyczy każdego faceta. Zdarza się zwykle około czterdziestki (+/- 2 lata), choć spotkałem się z nim już u 25-latków oraz panów 50+. Przeżywany jest z różnym natężeniem. Czasami przemyka prawie niezauważony, a czasami jest to bardzo burzliwe i nierzadko trudne doświadczenie. Trwa zwykle około roku, choć bywa, że tylko kilka tygodni lub nawet lat.
Dalej, szybciej, więcej
Według mojej definicji jest to czas, kiedy mężczyzna przestaje żyć efektownie, a zaczyna efektywnie. Tak to już z nami jest, że młodego faceta rozpierają energia i apetyt na życie. Jest narwany, zapalczywy, porywczy i skory do zmieniania świata. Wystarczy mu rzucić patyk i od razu leci aportować. Panowie, bez urazy! Mówię to, mając na myśli, że w młodym wieku chętnie angażujemy się w pracę, rodzinę, idee etc. Nie szczędzimy sił i zaangażowania. Nie kalkulujemy chłodno, ile nas to kosztuje. Chcemy żyć ideami i romantycznie przystępujemy do zmieniania świata. Stosunkowo łatwo nas wtedy namówić nawet do… pójścia na wojnę.
Refleksje są dobre
Trzeba kilkunastu lat, by nieco poganiać za tym przysłowiowym patykiem i odrobinę ochłonąć. Trochę się zmęczyć, czasem rozczarować. Słowem zebrać materiał do własnych przemyśleń. Poznać samemu trochę świata, doświadczyć na sobie, co jest warte zachodu, a co nie. Potem przychodzi ten czas. Mężczyzna zdaje sobie sprawę z 3 rzeczy: że nie jest nieśmiertelny (minęło już pół życia), świata nie da się zbawić (prawdopodobnie też nie uda się osiągnąć wszystkiego, co się miało zamiar), a także że do tej pory aportował (systemowi społecznemu, ideologicznemu, politycznemu, religijnemu, innym ludziom, korporacjom ‒ plus dopisz swoje własne).
No i się zaczyna! Bunt, złość, wypowiedzenie posłuszeństwa temu, co było. Czasem bardziej na smutno: poczucie zażenowania, żal straconych lat, zdrowia, złudzeń itd. Tak czy inaczej wyzwala się nowa energia ‒ energia do zmian! Mężczyzna zaczyna upominać się o siebie, czasem po raz pierwszy w życiu. Stąd motor, kabriolet, skóra, powrót do formy i kondycji, chęć podobania się płci pięknej, potrzeba zrealizowania niezrealizowanych do tej pory marzeń. Rozpoczyna się okres konstytuowania siebie na nowo; ale tym razem na swoich własnych zasadach i według nowego systemu wartości. Często (dopiero) w tym wieku mężczyzna odkrywa swoje prawdziwe powołanie życiowe lub misję. I zaczyna nią żyć.
Co to oznacza w praktyce? Mężczyzna po przysłowiowej czterdziestce już nie jest skłonny angażować się w przypadkowe przedsięwzięcia. Nie ma gotowości poświęcać swojej uwagi sprawom bez znaczenia. Zaczyna racjonalnie gospodarować swoim czasem i energią, tak aby realizować w życiu to, w co wierzy – słowem zaczyna działać efektywnie.
Zmiana myślenia to zmiana na lepsze
I to jest okres, który nazywam (w swoim środowisku oraz w pracy rozwojowej z mężczyznami) przebudzeniem mocy. Zauważcie proszę, jak wielka siła tkwi w semantyce. Kiedy mówimy mam kryzys, to myślimy o czymś złym, osłabiającym, odbierającym energię i radość. Myśli mają siłę sprawczą. Jak myślisz, tak robisz. Więc dopóki mówisz i myślisz, że jesteś w kryzysie, to tak się czujesz i tak działasz. Zmień nazewnictwo, na przykład na przebudzenie mocy – i zobacz, jak wiele się zmienia. Pojawia się moc! Synonim czegoś dobrego, nowa energia, entuzjazm, motywacja. Niektórym może skojarzyć się nawet z Gwiezdnymi wojnami. A czemuż by nie? Kto nie chciałby mieć mocy rycerza Jedi? Zmiana semantyczna jest może i sztucznym zabiegiem, jednak daje pozytywne efekty. W coachingu nazywamy to przeformułowaniem.
Wykorzystaj szansę
Szczerze zachęcam do zmiany sposobu postrzegania tego czasu w życiu mężczyzny. Nie zgadzajmy się, by w naszej obecności nazywano go kryzysem, a nas lub naszych kolegów lekceważono. Aby tak się mogło stać, sami zadbajmy o to, abyśmy widzieli ten czas jako nowe otwarcie i okazję do upomnienia się o siebie. Szansę, którą sami sobie ofiarujemy. Przebudzenie mocy.
Zastanów się, jak chcesz ten okres wykorzystać. Warto czytać, uczyć się, poznawać. Można skorzystać z męskich grup rozwojowych w rodzaju Męskiego Kręgu, może warto udać się po wsparcie do coacha lub terapeuty. To od Ciebie zależy, jak ten czas wykorzystasz. Drugiej takiej szansy nie będzie. Zadbaj, by nie skończyło się faktycznie wyłącznie na żenującej wizerunkowej stylizacji, rozbitym nosie lub ‒ co gorsza ‒ rozbitym związku.
Nowe otwarcie
Od strony psychoedukacyjnej jest to czas poznawania siebie: pracy z i nad sobą samym. Nie ma drogi na skróty. Trzeba zadać sobie pytania, a co jeszcze ważniejsze, udzielić na nie najszczerszych (i to do bólu) odpowiedzi. Bez ściemy, kokieterii i ślizgania się po temacie. Pora ustalić na nowo hierarchię wartości. Przyjrzeć się temu, co się do tej pory robiło, i zadecydować, co z tego chce się zabrać w dalszą drogę przez życie. Równocześnie nazwać i pożegnać to, czego zabierać się nie chce. Pogodzić się z tym, co nieosiągalne lub nieuniknione. Wyznaczyć ambitne cele na kolejną pięciolatkę. Niektórzy mówią, że dopiero wtedy stajesz się mężczyzną. Świadomym siebie, swojej wartości. Swojej mocy! Podnieś głowę… i w drogę! Bez obawy, teraz będzie już z górki. Czuj Duch!
OSTATNIE AKTUALNOŚCI
KOMENTARZE
Powiedz, co myślisz