„Osobowość narcystyczna” – to termin, z którym dość często możemy się spotkać. Zapewne każdy z nas zna ludzi, których mógłby w ten sposób określić. Na ogół tego typu osoby wzbudzają w nas mieszankę różnych uczuć, od zazdrości począwszy, na podziwie skończywszy. Ale czy narcyzowi jest naprawdę tak ze sobą dobrze?
Narcyzm to termin mocno eksploatowany w dzisiejszych czasach do określania różnych form aktywności, polegających na ciągłym zwracaniu na siebie uwagi.
Z czym lub kim zatem się kojarzy? Najczęściej to lowelas, lekkoduch, libertyn, egoista i egocentryk. To król selfie, efekciarz, człowiek nieliczący się z innymi. Istota, u której brak uczuć i empatii. Narcyz to potwór, który koncentruje się na zaspokojeniu swoich potrzeb, histerycznie głodny uznania i podziwu.
Uważa się za człowieka nieskazitelnego, własne wady projektuje na innych, cechuje go niemal nieograniczone i bezwstydne samouwielbienie. Reasumując, narcyz to ktoś zły, kogo raczej należy unikać i kogo traktuje się raczej pobłażliwie.
Czy narcyz zawsze jest młody?
Według skojarzeń najczęściej narcyz to młody, atrakcyjny, wzbudzający początkowo podziw, a po głębszym poznaniu okazujący się człowiekiem bez skrupułów, mężczyzna. Czy jednak faktycznie cechy osobowości narcystycznej są domeną tylko młodych mężczyzn? Według mnie nie.
Znam kilku starszych panów, którzy całe życie poświęcili na brylowaniu w towarzystwie, przekonani o swojej wielkości i wyjątkowości. Osiągnęli wysokie pozycje, mają wielki dorobek własnej pracy, widzieli w życiu niejedno, zwiedzili wiele miejsc. Cechują ich inteligencja i oczytanie, często również powierzchowne intelektualizowanie i używanie wyszukanych słów, by przykryć własne kompleksy i lęki, a jednocześnie uzależnienie od swojej osobowości.
Nierzadko traktują z góry osoby o niższym statusie społecznym czy zawodowym i ciągle nadmiernie pracują, żyjąc szybkim tempem. Nie są to piękni mężczyźni o starannie wypielęgnowanych na siłowniach ciałach, a więc stereotyp narcyza, jako młodego mężczyzny, nie jest w tym przypadku adekwatny.
Czy narcyz jest kobietą?
Gdyby się tak zastanowić nad istotą opisywanego określenia, to możemy dojść do wniosku, że najczęściej o kimś, kto lubi wzbudzać duże zainteresowanie swoją osobą, mówimy: niezły z niego narcyz.
Pojęcie to odnosi się zatem z reguły do mężczyzn, a bardzo rzadko do kobiet. Kobieta może być egocentryczką, robić wszystko, aby tylko na nią kierowano uwagę, ale czy nazwiemy ją narcyzką? Wydaje się, że to cecha głównie męska. Czy tak jest? A może po prostu nazewnictwo wynika z uwarunkowań kulturowych? Statystyki podają, że na zaburzenie narcystyczne cierpi do ok. 1% ogólnoświatowego społeczeństwa, w tym 8% mężczyzn i 5% kobiet.
Sporo cech narcystycznych przejawiają nastolatkowie, lecz później z nich wyrastają. W dzisiejszych czasach, kiedy życie wiele swoich aspektów przeniosło do internetu, ludzie przejawiają większe lub mniejsze cechy narcystyczne poprzez ciągłe pokazywanie siebie: swoich osiągnięć, zdolności, podróży czy choćby objawienie światu o przykrych doznaniach (vide publikacja klepsydr na Facebooku).
Nawet ci, którzy twierdzą, że tego nie robią, potrafią pochwalić się nową pracą, uczestnictwem w koncercie, na który nie wszyscy mogą sobie pozwolić, czy pokazaniem, że bywa się w kręgach, gdzie dostać się mogą tylko wybrani. Tak naprawdę w obecnych czasach w każdym z nas jest trochę narcyza. Problem pojawia się, gdy jest go za dużo.
Narcyz, czyli kto
I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Narcyz to zaburzenie osobowości, czyli dysfunkcja, coś w rodzaju choroby. Źródeł takiej interpretacji zaburzeń można szukać w micie, z którego pochodzi samo określenie.
Młodzieniec o imieniu Narcyz, zakochał się w swoim idealnym odbiciu i tak do niego tęsknił, nie zwracając uwagi na otaczający go świat, aż doprowadził do własnej śmierci. Narcyz wzgardził wieloma kobietami, był próżny i doceniał tylko zabawę – uwielbiał łowy – a odrzuciwszy miłość nimfy Echo, doprowadził ją do śmierci. Nie liczyły się dla niego uczucia i relacje z innymi, aż w końcu stał się ofiarą własnej próżności. Inna wersja głosi, że młodzieniec miał siostrę bliźniaczkę, która zmarła.
Nieszczęśliwy brat, zobaczywszy swoje -bardzo podobne do siostrzanego – odbicie w wodzie, wpatrywał się w nie, gdyż nie mógł pogodzić się z utratą bliskiej osoby. We własnym wizerunku widział zmarłą siostrę. Nieumiejętność odejścia i pogodzenia się ze stratą doprowadziły młodzieńca do tragedii. To by wyjaśniało częste u osób o osobowości narcystycznej poczucie utraty, krzywdy i zagubienia.
Wiele definicji pojęcia mówi też o tym, że narcyza cechują częste stany depresyjne, zaburzenia jedzenia, skłonności do używek i uzależnień, cechy osobowości borderline, choroby afektywnej dwubiegunowej czy histrioniczne zaburzenia osobowości (ciągła potrzeba zwracania na siebie uwagi).
Są to poważne dysfunkcje, często niedostrzegane przez innych. Przy czym z pozoru narcyzowi najczęściej w życiu jest bardzo dobrze. Nie tylko wspominają o tym definicje, również spotkane przeze mnie osoby o tym rodzaju osobowości sprawiały niekiedy wrażenie, że lubią to, kim są. Niektórzy mówili wprost: Jestem narcyzem, ale mi z tym dobrze. Lubię to.
Być może tak jest, być może przekonania te dyktowane są wstydem, lękiem przed przyznaniem się do słabości, a być może stosunkiem społeczeństwa do narcyza. Bo narcyz jednocześnie budzi podziw i wzbudza zawiść, gdy jego życie zabarwione jest lekkością. Wielu chyba jednak nie zdaje sobie sprawy, że ta lekkość bytu jest czasami prawie nie do zniesienia i jak każda dysfunkcja, ma ona swoje źródła na ogół w bolesnej przeszłości.
Gdy lukier przykrywa popsute ciastko
Człowiek o narcystycznej osobowości ma w sobie na ogół skrzywdzone dziecko, które doznało traumy, poczucia opuszczenia, niezaopiekowania lub nadmiernej opieki. Jeden starszy mężczyzna, nieświadomy do końca swojej dysfunkcji, oznajmił mi kiedyś, że nie umie sobie radzić obecnie w życiu, bo cały czas miał nad sobą nadopiekuńczą matkę, która organizowała mu byt, a teraz jej nie ma i on nie wie, co ma robić.
Z drugiej strony często podkreślał uwielbienie dla tego, kim jest. Był dumny z bycia narcyzem. Traumy narcyza są często bardzo głębokie: alkoholizm w domu (najczęściej ojca, stąd zbyt zażyła więź z matką), rozbicie małżeństwa i opuszczenie na ogół przez ojca, napastowanie seksualne, a przede wszystkim poczucie braku miłości, łaknienie jej, ciągła potrzeba uznania i akceptacji, i przekonanie, że na nic się nie zasługuje.
Prawda jest bolesna. Narcyz nie kocha siebie, wręcz na ogół nienawidzi. Czuje się w środku pusty. To tłumaczy jego przywiązanie do tego, co zewnętrzne, bo tylko to ma i tym się posługuje, by zasłużyć na akceptację i głębokie uczucia. Wczesne i trudne życiowe doświadczenia spowodowały, że narcyz się boi: opuszczenia, oszukania, samotności, z powodu której nieraz bardzo cierpi.
Dlatego też oddaje się pracy, która ma mu przynieść uznanie, a sukcesy wykorzystuje do przykrycia niskiego poczucia własnej wartości. Stąd też bierze się jego częsta pogarda dla osób, które nie potrafią zdziałać tyle, ile on. Narcyzm to ucieczka przed zaangażowaniem: emocjonalnym, bliską relacją, odpowiedzialnością i wzięciem spraw we własne ręce.
Narcyzowi jest ciężko, gdyż wszędzie szuka ideałów. Żyje w wyimaginowanych związkach, z których rezygnuje, bo gdy tylko się w nich spełnia, zaczyna zauważać ich niedoskonałości. A to go odstręcza, przeraża, zabija w nim jakąkolwiek ekscytację i zainteresowanie.
Czy narcyz umie kochać
Bardzo często możemy natknąć się w mediach czy publikacjach tak zwanej pop-psychologii na porady, jak się ustrzec przed destrukcyjnym związkiem z narcyzem i jak z takiej relacji zrezygnować, kiedy już w niej tkwimy.
Znaczące i ciekawe jest tutaj, że informacje te skierowane są głównie do kobiet. Ma to według mnie pewne wytłumaczenie. Znam kilka kobiet o narcystycznej osobowości, które długo są same, bo nie potrafią stworzyć głębszych relacji.
Mam wrażenie, że mężczyźni mają w sobie wewnętrzny radar, który ostrzega ich przed tak trudną osobowością. Kiedy mija pierwsza fascynacja i pojawiają się problemy, których narcystyczna kobieta nie chce lub nie potrafi rozwiązać, mężczyzna po prostu odchodzi, widząc, że nic nie wskóra.
Inaczej jest z mężczyznami. Człowiek taki, poprzez swoją atrakcyjną osobowość i efektowne życie, ekscytuje, podnieca, budzi pożądanie. Wszak uwodzenie jest jedną z domen narcyza. Nawet kiedy kobieta wie, że to mężczyzna z bogatą przeszłością związkową czy erotyczną, godzi się na to z nadzieją, że miłość uleczy wszystko i narcyz się zmieni.
Kiedy relacja staje się koszmarem spowodowanym przez mężczyznę, kobieta zachowuje się jak współuzależniona: znosi upokorzenia, obarcza siebie winą i wierzy, że jeszcze wszystko uda się naprawić. Bardzo dosadnie i trafnie ukazuje to film Moja miłość z Vincentem Casselem i Emmanuelle Bercot w rolach głównych.
Kobieto, nie idź wspólną drogą z narcyzem
Mam wrażenie, iż narcystyczni mężczyźni są teoretycznie mniej samotni niż kobiety. Wynika to z uwarunkowań kulturowych, w których mężczyznom pozwala się na więcej i przymyka oko na wiele niegodziwości. Tacy faceci budzą pewien podziw, ekscytację, nawet uwielbienie.
Ich egoizm i brutalność w relacjach międzyludzkich uznawane są za cechy prawdziwego twardego samca. Wielu masochistycznie ulega uwielbieniu wobec egocentrycznego mężczyzny. Sporo się mówi i wie o ich podbojach seksualnych, licznych romansach i kolejnych porzuconych nimfach Echo, które w życiu narcystycznego mężczyzny stają się z czasem tylko mało znaczącym odgłosem.
Narcystyczny mężczyzna ma wręcz dar do znajdowania kolejnych partnerek o niskim poczuciu własnej wartości, pragnących miłości, które dla ułudy idealnego uczucia potrafią znieść wiele i pozwalają się krzywdzić.
Narcyz to wykorzystuje, gra na emocjach. Niszczy partnerkę, obarcza ją winą za całe zło, a kiedy ta chce odejść, błaga, by została, zapewniając, że jest dla niego niesamowicie ważna i na pewno bez niej sobie w życiu nie poradzi. Podobny lub podobne schematy pojawiają się w życiu narcyza dość często.
Społeczeństwo a narcyzi
Częstsze oskarżanie mężczyzn o narcyzm paradoksalnie może im w pewien sposób się przysłużyć. Znani mi panowie o tym rodzaju osobowości zdają się niekiedy rozumieć swój stan, niektórzy starają się korzystać z pomocy: terapii, coachingu, grup wsparcia.
Skutek jest różny: często zaniechany po kilku próbach, w innych wypadkach kontynuowany. Inaczej za to reagują na sygnały z otoczenia panie narcyzki. Te, które znam, o wiele trudniej jest przekonać do tego, że mają ze sobą problem i powinny coś z tym zrobić.
Chcę podkreślić, że to tylko moje spostrzeżenia, nie twierdzę, że tak jest zawsze. Wszak kolejną cechą osób narcystycznych jest to, że na ogół nie są zbyt chętne do autoanalizy, szukania pomocy czy rozumienia własnych i cudzych potrzeb oraz uczuć. Jak widać, narcyzowi w gruncie rzeczy nie jest łatwo ani z samym sobą, ani w społeczeństwie.
Dotyka go to, że brak jest czasami zrozumienia dla jego dysfunkcji, choć i on uparcie przystaje przy swoim. Oczywiście, narcyz jest człowiekiem dorosłym, odpowiada za swoje czyny i nic go nie usprawiedliwia. Jednakże wydaje mi się, iż brak jest w społeczeństwie pewnego zrozumienia i świadomości, że bycie kimś takim to często życie w odizolowaniu pośród ludzi, niezrozumieniu, uciekaniu, niszczeniu wielu spraw wokół siebie i bolesnej samotności.
Zatem czy zazdroszcząc narcyzowi, naprawdę byśmy chcieli być w jego skórze? Myślę, że po krótkim zastanowieniu odpowiedź dla większości ludzi jest jednoznaczna.
OSTATNIE AKTUALNOŚCI
KOMENTARZE
Powiedz, co myślisz