Wielu współczesnych mężczyzn zadaje sobie to pytanie. Czasem śmiało, częściej po cichu, z poczuciem wstydu lub zażenowania. Zwracają się do terapeutów, trenerów rozwoju, mentorów, z nadzieją, że usłyszą prostą receptę: jak być mężczyzną? Jak odzyskać to, co utracili nasi ojcowie i dziadkowie? Jak odnaleźć się w świecie, w którym role się zatarły, a tradycyjne wzorce zniknęły?
W przeszłości odpowiedzi na pytanie o męskość były osadzone w kulturze, tradycji i wspólnocie. Mężczyzna był kształtowany przez etos, wprowadzany w dorosłość przez rytuał inicjacji, funkcjonował w otoczeniu innych mężczyzn, którzy w naturalny sposób modelowali mu rolę. Dziś tego wszystkiego brakuje. Żyjemy w czasach, w których każdy mężczyzna musi samodzielnie dookreślić, kim chce być. Bez wsparcia wspólnoty, bez jasno określonych wzorców, często opierając się na informacjach przekazywanych przez kobiety – ich oczekiwaniach, ocenach, deficytach. A te, jak wiadomo, bywają niejednoznaczne, zmienne i nierzadko wzajemnie sprzeczne.
To dlatego współcześni mężczyźni wpadają w pułapkę budowania swojej tożsamości na zewnątrz. Próbują spełniać oczekiwania, dostosowywać się, zasługiwać. Często robią to z lęku przed odrzuceniem, samotnością, utratą poczucia wartości. A przecież kluczem do dojrzałej męskości jest coś zupełnie innego: umiejętność bycia samym ze sobą, znajomość siebie, dojrzała sprawczość i emocjonalna stabilność.
Mężczyzna staje się mężczyzną wtedy, gdy nie potrzebuje kobiety, by czuć się pełnowartościowym. Gdy potrafi funkcjonować bez niej – nie dlatego, że jej nie chce, ale dlatego, że nie musi. Taki mężczyzna nie myli partnerki z matką, nie uzależnia swojego samopoczucia od kobiecego nastroju, nie daje się szantażować emocjonalnie. Potrafi jasno komunikować swoje potrzeby, granice i możliwości. Nie boi się samotności, bo zna siebie i ufa sobie. I dopiero taki mężczyzna może wejść w równorzędną, zdrową relację z kobietą.
Takiej postawy można się nauczyć. Dawniej służyły temu inicjacje, dziś rzadko kto je praktykuje. Każdy mężczyzna może stworzyć własną drogę: przez pracę nad sobą, poprzez kontakt z innymi mężczyznami, warsztaty, wspólnoty, kręgi. Kluczem jest wzięcie odpowiedzialności za siebie. Nie zrzucanie winy na świat, kobiety, system. Mężczyzna to nie ofiara. Mężczyzna to ten, który działa.
Podstawą męskości jest sprawczość – zdolność do podejmowania decyzji i wcielania ich w życie. To nie znaczy, że mężczyzna nie czuje. Przeciwnie – dojrzali mężczyźni są świadomi swoich emocji. Potrafią je rozpoznawać, nazywać i wyrażać. Nie chowają się za maską obojętności. Ich siła nie polega na tłumieniu uczuć, ale na umiejętności wchodzenia z nimi w kontakt i dokonywania dojrzałych wyborów.
Czy wrażliwość jest męska? Tak. Wrażliwość jest ludzka. A mężczyzna to przecież człowiek. Nie wojownik pozbawiony uczuć, ale dojrzały dorosły, który potrafi chronić, budować, wspierać i działać zgodnie z sobą. Nie według zewnętrznych wzorców, ale zgodnie z własnym kompasem.
I wreszcie: nie można budować męskiej tożsamości samotnie. Mężczyzna potrzebuje innych mężczyzn. Potrzebuje wspólnoty, relacji, kontaktu. Tylko w takiej przestrzeni można dojrzeć, skonfrontować się, zrozumieć siebie. Tylko w obecności innych mężczyzn można usłyszeć: jesteś okej taki, jaki jesteś.
Jeśli czytasz ten tekst i czujesz, że w Tobie także pojawia się pytanie: jak być mężczyzną? – to jesteś już na drodze. Kolejne kroki możesz stawiać w rozmowie, w pracy nad sobą, w relacji z innymi mężczyznami. Męska droga zaczyna się od pytania. Ale nie prowadzi do poradnika. Prowadzi do spotkania z samym sobą.
OSTATNIE AKTUALNOŚCI
KOMENTARZE
Powiedz, co myślisz